Porodówka w Jarocinie do zamknięcia? Rodzice zaniepokojeni, położne apelują o wsparcie
Niepewność, protesty i apel o pomoc – tak wygląda dziś sytuacja wokół oddziału położniczo-ginekologicznego i noworodkowego w szpitalu powiatowym w Jarocinie. Władze placówki zapowiedziały, że od 1 listopada oba oddziały mają zostać zamknięte. Decyzja ta wzbudziła silne emocje wśród lokalnych rodzin, personelu szpitala i samorządowców.
Dla wielu mieszkańców Jarocina i okolic to nie tylko problem organizacyjny, ale również głęboko osobisty. "Bez porodówki, bez przyszłości" – głosił jeden z transparentów podczas poniedziałkowego protestu przed szpitalem. Na miejscu pojawili się pracownicy placówki z rodzinami, mamy z dziećmi, przyszli rodzice i osoby zaniepokojone ograniczeniem dostępu do opieki okołoporodowej.
Zamknięcie porodówki w Jarocinie oznacza, że kobiety w ciąży będą musiały szukać pomocy w oddalonych szpitalach – w Kaliszu (ok. 50 km), Ostrowie Wielkopolskim (55 km) czy Pleszewie (31 km). Dla wielu z nich, szczególnie tych bez własnego transportu, to poważne logistyczne i zdrowotne wyzwanie.
– Taka decyzja może być realnym zagrożeniem dla kobiet rodzących – mówi jedna z protestujących położnych. – W przypadku nagłego porodu każda minuta się liczy. Dojazd kilkudziesięciu kilometrów może być zbyt dużym ryzykiem.
Położne i pielęgniarki z oddziału skierowały pismo do władz gmin z prośbą o wsparcie. W swoim apelu podkreślają, że przez lata pracowały z poświęceniem, nawet rezygnując z części etatów, by utrzymać oddział. Teraz, mimo tych starań, mają zostać bez pracy. Wśród nich są matki małych dzieci, samotne żywicielki rodzin, osoby z kredytami.
Starosta jarociński Mariusz Stolecki tłumaczy, że decyzja o zamknięciu oddziału podyktowana jest względami ekonomicznymi. Oddział położniczy i noworodkowy od lat generuje największe straty, sięgające nawet 5 milionów złotych rocznie. W pierwszym półroczu 2025 roku strata wyniosła już 2,5 miliona.
– Jeśli nie podejmiemy trudnych decyzji dzisiaj, jutro może zabraknąć środków na internę, chirurgię czy intensywną terapię – tłumaczy starosta. – Musimy chronić to, co jest jeszcze do uratowania.
Jednocześnie zapowiedział, że prowadzi rozmowy z władzami gmin o możliwym wsparciu finansowym. W wielu regionach kraju takie rozwiązania już funkcjonują – gminy dokładają się do utrzymania powiatowych szpitali.
Włodarze gmin Jarocin, Kotlin, Żerków i Jaraczewo wysłali do starosty list, w którym apelują o wstrzymanie decyzji do czasu przeprowadzenia konsultacji z personelem i mieszkańcami. Podkreślają, że nie otrzymali wcześniej żadnej informacji o planach zamknięcia oddziału. Ich zdaniem należało najpierw wdrożyć profesjonalny plan naprawczy i dać mu czas na zadziałanie.
Zwracają również uwagę, że obecnie trwają prace nad ustawą o restrukturyzacji szpitali, która ma umożliwić finansowe wsparcie placówek w trakcie reorganizacji. "Zamykając oddziały teraz, przedwcześnie rezygnujecie z szansy na pomoc systemową" – napisali w liście.
Choć formalna procedura zamknięcia została już rozpoczęta, rodziny, położne i samorządowcy nie ustają w próbach ratowania oddziału. Pojawiły się pomysły wsparcia oddolnego, lokalnych zbiórek oraz współpracy między gminami.